Nataniel siedział w ogromnym fotelu
intensywnie wpatrując się w szkiełko teleskopu. Pokój spowity był
ciemnością. Tylko gdzieniegdzie błyszczały żółte kule, dające
wystarczająca ilość światła, aby widzieć wysunięte przed
siebie ręce. Po kilku godzinach jakie chłopak spędził w
samotności, ciągłym milczeniu i zupełnej ciszy, mosiężne drzwi
powoli odchyliły się i weszła przez nie wysoka dziewczyna ubrana w
bluzkę w odcieniu świeżo ściętej trawy z dekoltem typu cowl neck
oraz czarnych, dopasowanych spodniach. Spojrzała troskliwie na
swojego fratris siedzącego przy urządzeniu.
- Nataniel. Mówiłam ci abyś nie
siedział tyle przy teleskopie. Do tego w takich warunkach. Co jak
co, ale ty powinieneś wiedzieć, że wywar poprawia wzrok tylko na
krótki czas. - poczekała kilka sekund na odpowiedź, jednak chyba
żadna siła nie oderwałaby jej przyjaciela od pracy – Spokojnie.
Pojawią się wtedy gdy nadejdzie czas. Nie przyspieszysz tego psując
sobie oczy. Słuchasz mnie w ogóle? Nataniel!
Ale on jak siedział, tak ani nie
drgnął. Nawet nie udawał, że jej słucha. Najprawdopodobniej w
ogóle nie słyszał tego, że weszła do pokoju, a tym bardziej
faktu iż kierowane były w jego stronę jakieś słowa. Był jak
zaczarowany w swoim małym świecie.
Dziewczyna podeszła do fotela. W
smudze niewielkiego światła wydobywającego się z kul jej karnacja
wydawała się być bardziej karmelowa niż w rzeczywistości była.
Kiedy stanęła na podeście oddzielającym siedzisko i urządzenie
od reszty podłogi spostrzegła, że ubrania Nataniela są okropnie
pomięte, jakby tam spał. Dookoła porozrzucane były sterty
papierów, a palce chłopaka były ubrudzone ołówkiem. Wzdychnęła
w duchu i pokręciła bezradnie głową.
Już zmierzała do drzwi, którymi
przed chwilą weszła, gdy nagle blondyn zerwał się z miejsca
sprawiając, że fotel przewrócił się na bok. Mrugnął kilka razy
aby wyostrzyć wzrok i ponownie przyłożył oko do szkiełka.
Dziewczyna stanęła lekko zaniepokojona tym co się przed chwilą
wydarzyło. Patrzyła na niego wyczekując jakiś wyjaśnień.
Po około minucie odszedł od teleskopu
i spojrzał na przyjaciółkę. Jego twarz promieniała, oczy
błyszczały z podniecenia a dzięki żółtej, świetlnej poświacie,
wyglądał jakby spłynęła na niego jakaś moc.
-Kim. Mogłabyś zawołać tutaj mojego
ojca? To bardzo ważna sprawa. - jego wygląd wcale nie
odzwierciedlał tego w jaki sposób do niej mówił. Wypowiadał
słowa spokojnie, opanowanie i z tą jego gracją i starannością,
zwracając uwagę na każdy akcent.
- Nie. Dopóki nie powiesz mi o co
chodzi. - skrzyżowała ręce na piersi i patrzyła się prosto w
jego piwne oczy nie mając najmniejszego zamiaru dać mu wygrać
- Jeszcze nie. Muszę mieć
potwierdzanie. Nie mogę robić wam nadziei a potem wszystko zepsuć.
- Kim podniosła wesoło jeden kącik ust
- Cóż. Kastiel miałby kolejną
okazję, aby cię walnąć. - odwzajemnił skromnie uśmiech i
położył jej rękę na ramieniu
- Nie tym razem. Jeszcze nie. -
ostatnie słowa powiedział już prawie szeptem a z jego oczu powoli
znikał błysk i dziwna radość, więc Kim musiała kolejny raz
wypełnić jego prośbę. Zawsze jak było to coś ważnego nic jej
nie mówił, za każdym razem obiecywała sobie, że to ostatni raz
gdy mu ulega, i tym razem też tak było. Spuściła ręce wzdłuż
ciała i wyszła bez słowa.
Nataniel odwrócił się i podszedł do
jednego z obrazów wiszących na ścianie. Już niedługo wszystko
się skończy. Będziemy wolni. Pomyślał
cały czas wpatrując się w płótno w złotej ramie,
przedstawiający Pierwszego nadnaturalnego. W dłoniach trzymał dwa dary od Anielicy, dzięki której istniał. W lewej lustro, a w prawej miecz z rękojeścią w kształcie lilii. Wspaniałe przedmioty, pełne mocy potrzebnej światu, jak i coś co mogło go zniszczyć. Wyglądał na dumnego, pewnego swoich umiejętności, jakby ktoś tchnął w
niego całkiem nowe życie. I tak w rzeczywistości było.
Drzwi
otworzyły się a przez próg wszedł mężczyzna w średnim wieku. Światło podkreślało jego jasno brązowe włosy oraz większość niewielkich zmarszczek jakie znajdowały się na jego czole i wokół oczu. Chłopak od razu oderwał
wzrok od malowidła i przeniósł go na sylwetkę osoby, która w
bardzo krótkim czasie przemierzyła całą długość pokoju i
znajdowała się już przy nim.
- Coś się stało
synu? Kim była zaniepokojona gdy prosiła mnie, abym tu przyszedł.
- Myślę, że
nadszedł już ten czas. - mężczyzna otworzył szerzej oczy i
wciągnął głęboko powietrze w płuca. Uważnie przyglądał się
swojemu dziecku czy to co mówi jest prawdą – Tylko chcę, abyś
zweryfikował moje podejrzenia. Chcę mieć stuprocentową pewność,
zanim będziemy mogli o tym wszystkim powiedzieć.
- Dobrze. - odrzekł
po chwili namysłu, jakby z nutą niedowierzania i wątpliwości, ale
próbował jak najlepiej to ukryć, aby kolejny raz nie zranić
zawczasu syna. Podszedł do teleskopu, schylił się i przez dłuższy
czas wytężał wzrok, skupiając całą swoją uwagę na tym co
dzieje się na nieboskłonie. Wtem się wyprostował i obrócił
tułów w stronę chłopaka – Idź do mojego gabinetu i roześlij
wszystkim przedstawicielom Bibliotek i do Ary wiadomość, że już
wkrótce Przeznaczona się ujawni. - jego głowa wróciła do
poprzedniej pozycji i tym razem patrzył na miejsce gdzie kiedyś
było okno. - Już wkrótce odzyskamy naszą suwerenność. Nasz
gatunek przestanie być wyśmiewany i nękany. Koniec z tym. - jego
głos był pewny, dumny i pełen chluby. Wyprostował się jak struna
a w kąciku oczy zaczęły się kłębić niewielkie kropelki łez
Nataniel
wstrzymywał oddech podczas przemowy ojca. Wpatrywał się w niego
jak zaczarowany. Miał wrażenie, że żadne inne dźwięki nie
istnieją poza słowami Gabriela. Oczy mu świeciły radością. Był
dumny z siebie z tego, że to on jako pierwszy ujrzał zbliżającego
się Tarve na firmamencie.
- Ekhm. Chyba miałeś coś zrobić. -
surowo zwrócił uwagę chłopcu
- A tak. Już idę. Przepraszam.
ohohoh strasznie mnie zaciekawiło *.* Wpadłam na twego bloga, nieco zaciekawiona opisem na katalogu i BUM całkowicie mnie zaskoczyłaś swoim talentem i pomysłem na blog. Uwierz mi, zdobyłaś właśnie czytelniczkę na zawsze, zabieram się za czytanie następnych i przesyłam mnóstwo weny do pisania ♥ ^.^
OdpowiedzUsuńCIEKAWE. BARDZO, HOOHO. Ale będzie zabawa na tym blogu! Już nie mogę się doczekać jak to dalej poprowadzisz :D W każdy, bądź razie bardzo mnie ten rozdział przekonał, więc będę tu wpadać bardzo często :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Black
Aaa, świetne! Będę czytać Twojego bloga regularnie! 😊
OdpowiedzUsuń'Pozdrawiam i życzę weny, Hana. ^.^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobało. Masz fajny styl pisania, aż przyjemniej czytać. Teraz możesz spodziewać się mojego komentarza pod rozdziałami. Cieszy Cię to, prawda? Wiem, że tak.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam wenę w słoiku!
Witaj, dobra duszyczko! ^^
OdpowiedzUsuńJak mija dzionek? Eh, u mnie fatalnie. Nie dość, że pogoda jest wprost nieznośna, to jeszcze wszystkie zajęcia, które zaplanowałam na dzisiejszy dzień spełzły na niczym. Czas popracowac nad silną wolą, bo z moim samozaparciem daleko nie zajdę. -,-
Dziwię się, że tak późno Cię odkryłam. Sama zakładałam bloga w podobnym czasie co ty, lecz nigdy wcześniej nie miałam z tobą styczności. Cóż, muszę nadrobić moje karygodne zaległości, bo po przeczytaniu pierwszego rozdziału dochodzę do wniosku, że będzie co czytać.
Na razie nie ma jeszcze za wiele co komentować, poza tym, iż Twoje opowiadanie odbiega od innych pod względem fabuły. Zapowiada się trochę science fiction, jak widzę. Zamierzasz pomieszać Słodki Flirt i Eldaryę? :D Eh, głupia, po co pytasz, przecież zaraz się tego dowiesz. -,- Miłe zaskoczenie, że ojciec Nataniela wydaje się w miarę normalnym człowiekiem, wróć, w miarę normalnym nadnaturalnym. Swoją drogą, śmiesznie to brzmi: w miarę normalny nadnaturalny. Haha Dobra, dosyć głupot.
Zapowiadam, iż będę odwiedzała Twojego bloga regularnie, ba nawet dodałam Cię do obserwowanych, aby nie ominąć ani jednego rozdziału. Ja zabieram się teraz za dalsze czytanie, a Tobie życzę dużo weny i mnóstwa świetnym pomysłów. Trzymaj się! xx